- Kategoria: Wywiady
- User
Skarżysko-Skopje-Bliżyn-Sarajewo…
Co ma antropologia do dziennikarstwa?
•Reportaż z klasztornej celi•
Skarżysko-Skopje-Bliżyn-Sarajewo…
Ryszard Bilski: — Przyjedziemy... Nie pomyliłem się, przyjedziemy, gdyż ostatnio wydana książka — jak zwykle drukowali ją niezawodni: Piątek i Sieczka — ma dwoje autorów. Wspólnie z wybitnym neurologiem, panią Emilią Kotewską-Avramčevą powstała książka pt. „Macedonia i Medycyna”. Pani Emilia jest w połowie Polką, a w połowie Macedonką. Medycynę studiowała w Skopje, gdzie neurologia prezentuje najwyższy poziom światowy... I tu nie mogę oprzeć się dygresji. Dzięki niezwykłym wprost umiejętnościom tamtejszych neurochirurgów — i błyskawicznie dostarczonej im przez amerykańskich kolegów najnowocześniejszej aparaturze medycznej — uratowano ofiarę zamachu, pierwszego prezydenta suwerennej Republiki Macedonii, Kiro Gligorova. Po kilku miesiącach powrócił do aktywnego życia politycznego.
Doktor Emilia przez jakiś czas pracowała w Macedonii, lecz na stałe zamieszkała w Polsce.
Ja zaś od lat zawodowo, teraz już jako emeryt, zajmuję się Bałkanami, a Macedonia zajmowała i zajmuje w mojej pracy — korespondenta „Rzeczpospolitej” i autora książek o tym niezwykłym rejonie Europy — szczególne miejsce, także z racji historycznych związków Macedończyków i Polaków. I pewnie dlatego napisaliśmy wspólnie tę książkę.
TSK24:— Przybliżmy nieco jej treść naszym czytelnikom?
R.B.: — Macedonia i medycyna, to dwa dominujące wątki. Przeplatają się, uzupełniają. Poznajemy wspaniałych lekarzy, którzy w chorym widzą człowieka a nie „jednostkę chorobową”, są bowiem nie tylko wysokiej klasy specjalistami, lecz nade wszystko humanistami. Życiorysy wielu z nich, to niemalże gotowe scenariusze filmowe. Jak choćby prawie stulatka, profesora nauk medycznych, wybitnego polskiego ortopedy generała Władysława Barcikowskiego, który był komendantem najtajniejszego wówczas na świecie szpitala na wyspie Wolin. O jego istnieniu nie wiedzieli nawet mieszkańcy wyspy. I właśnie do tego szpitala trafił w 1949 roku młody partyzant o imieniu Dimitros (ojciec p.Emilii), urodzony i mieszkający w Macedonii Egejskiej, uczestnik wojny domowej w Grecji, a wraz z nim kilkudziesięciu jego towarzyszy. I teraz wyobraźmy sobie: 60 lat później lekarz-generał — pod opieką lekarza, córki wspomnianego partyzanta, którego wyleczył z ciężkich ran — leci samolotem do Skopje na spotkanie ze swoimi pacjentami leczonymi na Wolinie... Dodajmy, że do Polski, oprócz partyzantów, przyjechało w połowie minionego stulecia także wiele transportów wypędzonych Macedończyków i Greków, wśród nich rodzice znanej dziś piosenkarki Eleni, urodzonej już w Polsce. Drugi dom znalazły u nas sieroty z objętych wówczas wojną rejonów Bałkanów. Byliśmy wtedy — przypomnijmy — bardzo biedni, leczyliśmy bowiem wojenne rany zadane przez Niemców, ale pomagaliśmy jeszcze bardziej od nas pokrzywdzonym przez los. Szkoda, że autorzy podręczników historii pomijają dziś takie przykłady ludzkiej solidarności.
TSK24:— Książka, widzę, jest bogato ilustrowana. Prawdziwym rarytasem są zdjęcia z początków ubiegłego stulecia, a także z okresu wczesnego „peerelu” szczególnie z tej utajnionej części Wyspy Wolin, wszystkie w „barwach epoki”. Natomiast współczesna Republika Macedonii zachwyca przede wszystkim przepięknymi krajobrazami. Kolorami. Nie mogę nie zapytać — tym bardziej, że wakacje tuż, tuż — o turystyczne walory Macedonii i warunki pobytu.
R.B.: — Chętnie opowiem, tym bardziej, że nasza książka — co odkryliśmy z miłym zdziwieniem podczas pisania i natychmiast rozbudowaliśmy ten wątek — jest nie tylko jeszcze jednym źródłem wiedzy o Macedonii, o kontaktach Polaków i Macedończyków, ale także niezwykłym przewodnikiem turystycznym. Zupełnie innym niż wszystkie. Nazwaliśmy go „przewodnikiem profesorskim” i to międzynarodowym, gdyż oprowadzającymi po tym kraju są, dla przykładu: dr. Zdravko Stamatoski, Macedończyk, obecnie wykładowca na Uniwersytecie Opolskim, dr nauk medycznych Zoran Stojčev, również Macedończyk, chirurg, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku, czy też wybitny znawca Macedonii, dr hab. Krzysztof Wrocławski, emerytowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego, a także Polacy mieszkający od lat w Macedonii. Tych szacownych przewodników poprosiliśmy o zarekomendowanie swojego, ulubionego szlaku turystycznego. Każdy przedstawił inną propozycję, choć — niejako na deser — wszyscy doradzali chociażby kilkudniowy pobyt w Ochrydzie. Oczywiście poznamy też ulubione miejsca doktor Emilii oraz kilka praktycznych jej porad zaczerpniętych z doświadczeń macedońskiej medycyny ludowej. Warto skorzystać…
TSK24:— A jaki jest pana ulubiony szlak macedoński?
R.B.: — Monastyrowy. To niezwykły szlak! A to, co teraz powiem, nie jest chwytem marketingowym. To sama prawda. Sprawdzona! Otóż, za przysłowiowe „co łaska” możemy spędzić kilka wspaniałych dni w jednym spośród ponad 150 monastyrów, znajdujących się w najpiękniejszych zakątkach Macedonii. I następnie zapukać do furty kolejnego klasztoru. Czego możemy oczekiwać w klasztornych refektarzach? Zdrowej diety, składającej się m.in. z ryb, chleba, burka (ciasto nadziewane szpinakiem, serem) oraz wina z własnych winnic. A nade wszystko przywita nas i nie opuści przez cały czas pobytu błoga cisza i kojący nerwy krajobraz. Nie znajdziemy lepszej kuracji dla ciała i dla ducha. Mówię to z własnego doświadczenia... Polecam jeden z reportaży w książce. Znajdziemy w nim nawet adres na dobry początek.
TSK24.:— Co przywieziecie państwo na targi oprócz „Macedonii i Medycyny”?
R.B.: — Pozostańmy jeszcze na chwilę na Bałkanach... Będzie zatem kilka ostatnich już egzemplarzy „Łun nad Tetovem” wydanych przez Towarzystwo Polsko-Macedońskie, którego prezesem jest pani Emilia Kotewska-Avramčeva. I tu nie mogę znowu oprzeć się dygresji... Doktor Emilia, której rodzina doświadczyła prześladowań, a nawet tortur podczas powstań i wojen na tle etnicznym, zaangażowała się — od samego początku konfliktu bałkańskiego w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia — w niesienie pomocy i ratowanie ludności cywilnej. Kiedyś wyrwała z rąk Chorwatów prowadzonego na rozstrzelanie Serba. (W książce jest kopia listu z podziękowaniami od Kati i Miroslava Kuljaninów). Sądzę, że historyków, a także studentów slawistyki, politologii i dziennikarstwa zainteresuje książka — też z serii bałkańskiej — pt. „Urodziłam się z łopatą”. Dodam, że posłużyła do powstania, granego już w teatrach, także w Kielcach, monodramu pt. „Matka Mejra i jej dzieci”.
TSK24.:— Szczególnie wiele osób marzy o dziennikarstwie, choć to zawód trudny, a dziś nie cieszący się dobrą renomą. W czym zatem ta książka może być dla nich pomocna?
R.B.: — Znajdą w niej przede wszystkim niezbędne i praktyczne, „rozjaśniające uwagi”, a nawet konkretne rady z dziedziny antropologii filozoficznej…
TSK24.:— Antropologii? Nie przesłyszeliśmy się?
R.B.: — Nie. Wiedza antropologiczna jest niezbędna, aby „puste dziennikarstwo” uczynić pełnym, prawdziwym, przydatnym społeczeństwu. Ale więcej na ten temat znajdą zainteresowani w książce.
TSK24:— A publikacje dotyczące Skarżyska i okolic?
R.B.: — Będzie resztówka książki pt. „O czym Jagiełło śnił w Bliżynie”, dodam, że część tego zbiorku reportaży poświęcona jest mojemu rodzinnemu Skarżysku-Kamiennej. A jeśli mój, nieco młodszy… rówieśnik, Janusz Sieczka znajdzie w drukarni resztówkę żelaznego zapasu „Muzyki ze starego czajnika”, to też chętnie będę ją podpisywał.
Jak widać oferta jest dość różnorodna, lecz ilościowo skromna, więc będziemy na targach jedynie w sobotę, pierwszego czerwca.
TSK24.:— Czekamy już dość długo na zapowiadaną drugą część „Muzyki ze starego czajnika”. Kiedy się ukaże?
R.B.: — W internecie mogłaby się ukazać już dziś! No, powiedzmy jutro… Ale prawdziwa książka musi mieć zapach farby drukarskiej. Farba zaś kosztuje, a my dożyliśmy dziwnych czasów. Powiem dosadnie: gdy chłop się przebierze za babę, w dodatku w tonacji różowej i udaje kabaret, to natychmiast znajduje się sponsor, forsa i zadowolona publika. Niestety, na coś sensowniejszego, przynajmniej nie ogłupiającego — myślę o książkach — brakuje w naszym kraju pieniędzy.
TSK24.:— Dziękujemy i do zobaczenia na targach.
Emilia Kotewska-Avramčeva
Ryszard Bilski (z prawej), korespondent wojenny
Ochryd,panorama
Ochryd, widok z jeziora
Ochryd, przystan
Ochryd
Ochrydzkie zaułki
Svety Naum
Svety Naum
Sv.Jovan Bigorski
Svety Jovan Bigorski
Sv.JovanBigorski Siostra Jasmina
Svety Naum Nad Skopje góruje KRZYŻ,widoczny z 30 km
Albanczycy z Tetova
-Bitola, centrum
Skopje, Matka Teresa
Fot: Ryszard Bilski
•Tajny szpital na wyspie•