- Kategoria: Wywiady
- User
Człowiek bez pasji, nie istnieje
* Ewa Michałowska- Walkiewicz : Kiedy odkryła Pani w sobie miłość do wspinaczek?
- Anna Juszczyk: Moja przygoda ze wspinaczkami, trwa już ponad osiem lat. Kiedy chodziłam jeszcze do liceum, podczas trwających ferii zimowych skarżyski MCK zorganizował nam czas wolny, mieliśmy możliwość wspinania się po ściance, która istnieje przy Civitas Chrystiana na Dolnej Kamiennej. Tam spróbowałam swoich możliwości po raz pierwszy. Podobało mi się to bardzo, zatem tej pasji pozostałam wierna aż do dziś. Zapisałam się nawet do Klubu Wspinaczkowego, by tym sposobem nabierać większej sprawności. Aby zatem nie wypaść z formy, zimą wspinałam się na ściance przy Civitas Chrystiana, zaś latem jeździłam z grupą klubowiczów na skałki w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Na początku mojej przygody wspinaczkowej, ogarniał mnie lęk przed wysokością. Ale chęć dopięcia swego skumulowany z adrenaliną motywował mnie do pracy.
* Czy to było dla Pani trudne ?
- Oczywiście na początku. Musiałam szybko zgłębić tajniki obsługi sprzętu wspinaczkowego. Musiałam opanować w dość szybkim czasie mocowanie lin i wiązanie stosownych węzłów. Na początku mojej przygody ze wspinaczką, uczyłam się wszystkiego od starszych kolegów. Zaś na studiach w Lublinie, przystąpiłam do Sekcji Wspinaczkowej, gdzie uczyłam się już od profesjonalistów.
* Czy brała Pani udział w jakiś zawodach wspinaczkowych?
- Tak. Brałam udział w Akademickich Zawodach Wspinaczkowych, organizowane były one w Rzeszowie, Katowicach, Lublinie, Warszawie, Krakowie oraz w Kielcach. W Katowicach zajęłam II miejsce w kategorii wspinaczkowej na trudność. Zaś w tym samym mieście rok później otrzymałam dyplom za zajęcie III miejsca w konkurencji na czas. Brałam także udział w zawodach boulderowych bez liny, które organizowane były w Lublinie. Tam zajęłam III miejsce. Takie same zawody miały też miejsce w Rzeszowie, gdzie uplasowałam się na miejscu II.
W zawodach organizowanych w Kielcach, zajęłam I miejsce. Miały one przebieg z trudnymi przechwytami, gdzie również nie można było użyć liny.
* Czyli można śmiało powiedzieć, że wspinaczki są pani pasją?
- Oczywiście. Poza tym pobudzają one moją aktywność fizyczno-ruchową i sprawność. Są one pewnego rodzaju samospełnieniem się mojej woli i wytrzymałości. Z moim mężem Krzysztofem, spotkaliśmy się na takich zawodach wspinaczkowych, zatem od tego momentu jest on osobą, która zagrzewa mnie do tego rodzaju sportu i z całego serca mnie wspiera. Oprócz wspinaczek, kochamy także podróże. Wyjeżdżamy często do Włoch, Grecji, Słowacji, Słowenii, gdzie nie tylko podziwiamy piękno tamtejszego krajobrazu, ale też korzystamy z istniejących tam skałek. Uczymy się innych kultur, obyczajów, a przede wszystkim kochamy przebywać z osobami, które jak my kochają wspinaczki.
* Zatem wszystkiego dobrego pani Aniu i życzę kolejnych sukcesów.
© Ewa Michałowska – Walkiewicz