- Kategoria: Polityka
- User
Partyjny wczoraj i dziś
System demokratyczny jaki mamy dzisiaj pozwala na prezentowanie różnych poglądów i najlepiej tę różnorodność potrafią pokazać partie polityczne. Partie te działają legalnie, możemy do nich wstępować lub nie, głosować na nie w wyborach, fascynować się bądź krytykować do woli. O ile nie łamiemy prawa nic złego nam nie grozi.
Zupełnie odmienna sytuacja panowała w PRL. System realizował wizję budowy państwa, którą społeczeństwo w swej masie nie akceptowało, ale nie mogło tego wyraźnie powiedzieć. Jedynie słuszna linia była linią partii PZPR. O założeniu partii o innej ideologii nie mogło być mowy, system był monopartyjny. Przynależność do PZPR nie tylko legitymizowała system. Przede wszystkim jej członkom dawała lepszą pozycję w społeczeństwie skazanym na życie w świecie reglamentacji nie tylko towarów i usług, ale również praw i obowiązków. Wielu nęciła wizja łatwiejszego życia. Członkostwo w monopartii było prościutkim zabiegiem, szczególnie dla wszelkiej maści cynicznych cwaniaków i pozbawionych wyrazu oportunistów. Oczywiście byli też ideowcy. Ponurą kwestią jest rozstrzyganie kto w tym towarzystwie był gorszy, ale szeregi PZPR zapełniali głównie tego typu ludzie. Było im łatwiej – awansować w pracy, dostać mieszkanie, talon na samochód, paszport czy inny przywilej lub dobro zwane w PRL „wyższym”.
Środowiska naukowe należały do najbardziej kontestujących, a przez to nielubianych przez komunistyczną władzą bo w większości nie akceptowały PRL. W większości niestety nie wszędzie takiej samej. Kiedy mój wydział na Uniwersytecie Warszawskim miał wizytować towarzysz Edward Gierek zakazano nam studentom przyjść tego dnia na zajęcia. Nie wiem jakie stanowiliśmy zagrożenie, ale straciłem jedyną w swoim życiu szansę zobaczenia z bliska I Sekretarza całej monopartii.
Po stanie wojennym w Oddziale Świętokrzyskim Państwowego Instytutu Geologicznego w Kielcach, w którym pracowałem, do PZPR należało 3 pracowników – ostatni z klucza dyrektor, laborantka i pracownik administracji. Członkiem PZPR nie był żaden pracownik naukowy. Nie było podstawowej organizacji partyjnej (POP) bo nie było 5 członków partii.
Kilka ulic dalej, na wyższej uczelni, system miał się lepiej. Była POP i był ktoś kto firmował w ciemnej nocy PRL tę strukturę - był sekretarzem POP. Nie uznaję za normalne, że ów sekretarz, a był nim Zdzisław Kobierski może zostać prezydentem mojego miasta. Ponure i zabawne: konkretny prezydent, konkretnie budował socjalizm, a teraz zapewnia, że będzie budował jego antytezę, zapewne też konkretnie (sic!)
Czy nie uważa, że przynajmniej powinien próbować wytłumaczyć swój zwrot. Czy będzie miał odwagę? Na razie trudno mu przyznać się, kto napisał niezbyt mądrego posta z jego komputera. Natomiast wiele energii poświęca na krytykę partii politycznych, a przyczynę wszelkiego zła widzi w ich obecności w życiu publicznym.