- Kategoria: Kultura
- User
Sala 44
Ten sam prezydent przepędził kuriozalnego likwidatora spółki zarządzającej targowiskami miejskimi. Nowe oblicze miasta zapowiadane przez starą gwardię działaczy samorzadowych staje się rzeczywistością. Nowy „Hermes”, Galeria PatJo, Brico Depot, kilka supermarketów, kolejne kilkanaście aptek, hala sportowa w środku miasta i nowe otoczenie kopii sanktuarium ostrobramskiego przybliżają nasze miasto do standardowego średniego miasta Zachodu.
A co w sztuce? Moje e-okno zawiadamia, że w Miejskim Centrum Kultury odbył się wernisaż wystawy plastycznej o tytule „3in1”, nieodparcie kojarzącym mi się z pewnym środkiem chemii gospodarczej produkowanym przez mecenasa kultury, firmę Procter&Gamble. Do sali 44 wszedłem dzięki uprzejmości portiera, który otworzył mi wahadłowe drzwi wschodniego korytarza parteru. W samotności odbyłem marsz po obiektach sztuki rozmieszczonych według klucza. Klucz, który nie ma znaczenia ponieważ prace wiszą bardzo grzecznie. W przedsionku Sali 44 umieszczono na sztalugach cztery części zwane Aktami, ponumerowanymi od 1 do 4, metrowych obrazów Marcina Zaborskiego Testosteron wykonane farbami olejnymi na płycie pilśniowej. Pomiędzy nimi ustawiony pod kątem i oparty o ścianę monumentalny olej przedstawiający półotwarte usta. Zestawienie czterech aktów przedstawiających półnagą kobietę w różnych sytuacjach, ale bliskich łóżka, fotela czy kanapy jest banalne. Tytuł obrazów, ustawienie ich w cyklu „czteroaktowym” i figuratywny wyraz jest dowodem tego artystycznego banału. Mimo to, że warsztatowo wszystkie prace Marcina Zaborskiego są bez zarzutu, a nawet jak Zwierzęta wodne – genialne! Moim zdaniem obraz ten wyróżnia się fantastyczną formą, gdyby nie tytuł i tabliczka z nazwiskiem Autora wskazałbym Gierowskiego lub wczesnego Tarasina jako twórcę. Szkoda, że pan Marcin Zaborski nie zadbał o opatentowanie techniki własnej użytej przy tworzeniu Zwierząt. Inne prace tego Artysty są sztuczne i nijakie. Artysta nie ma nic do powiedzenia w Kochankach, Narodzinach i Dwóch kobietach krojących pomidory oprócz nowatorskiego zastosowania kolażu lub przecierania kolorów modnego w malarstwie materii lub eksperymentach nowej Grupy Krakowskiej. Bardzo dobry jest Pejzaż nawiązujący do lirycznej szkoły polskiego pejzażu, której podwaliny położył Jan Stanisławski jeszcze w ostatnich latach XIX wieku, kontynuowanej przez profesorów Kamockiego a po wojnie Szancenbacha i Joniaka. Wydaje mi się, że tędy droga, panie Marcinie!
Prace pani Katarzyny Krakowiak pokazują mistrzostwo warsztatowe w prezentowanych grafikach. Każdy z monumentalnych (80x50 cm!) linorytów jest numerowany „jedynką” z serii pojedynczej – są to unikatowe grafiki zapewne pokłosie pracy dyplomowej. O ile jako kolekcjoner i znawca grafiki chylę czoła przed warsztatem o tyle, podobnie jak w pracach pana Marcina Zaborskiego zachodzę w głowę, co też Artystka chciała wykrzyczeć przez swoją sztukę? Bo warsztat to trochę za mało! Dowodem na to jest enigmatyczne tytułowanie grafik łacińskim słowem imago, które oznaczać może wizerunek, portret, maskę, sylwetkę, widziadło, marzenie senne, marę, pozór, cień, echo, złudę, obrazowe przedstawienie idei lub myśli. Ale moim zdaniem zamiast imago powinno być Bez tutułu. Przynajmniej wtedy prace graficzne traktowałbym jako zabawę w estetyzowanie abstrakcji niegeometrycznej!
Podobały mi się rysunki pani Katarzyny, szczególnie wariacje na temat mostu i splecione dłonie.
Na temat twórczości pana Grzegorza Borysa nie będę się wypowiadał ponierważ po tysiąckroć wolę szczere, bo z potrzeb ludu powstałe garncarstwo rodem z Rędocina.
Na koniec refleksja natury ogólnej. Dla Twórców wszelakich największą karą jest cisza o Ich dziele. Gdy po obejrzeniu wystawy zajrzałem do księgi pamiątkowej zobaczyłem jeden szalenie znamienny wpis: Interesujące, choć nie wszystko rozumiem. Ten szczery wpis uzmysłowił mi dobitnie miejsce, w którym jest Artysta, osamotniony w walce z materią tworzywa, niechciany przez mecenasa, kolekcjonera, odbiorcę. Wszelkie próby zaistnienia w świecie dyskursu o pięknie, sztuce, radości tworzenia, wymianie myśli, wzajemnej inspiracji, koleżeństwie, popieraniu działań twórczych kończą się świdrującą w uszach ciszą. Dlatego pisząc te może trochę cierpkie słowa wyrażam nadzieję, że może to wiosenne e-okno, otwarte na Salę 44 pobudzi do dyskursu o sztuce, która jak wiadomo łagodzi obyczaje.
24 marca 2010 r.
Miejskie Centrum Kultury
Skarżysko- Kamienna
Wystawa „3in1” do 3 kwietnia 2010
© Andrzej Grabkowski/TSK24/Team