- Kategoria: Oczami Skarżyszczan
- User
Kurort pachnący komercją

Po ustąpieniu z urzędu Moubarak opuścił Kair i udał się do swojej rezydencji w Sharm, a potem był leczony w tym szpitalu.
Obecność obalonego prezydenta na terenie kurortu spowodowała znaczny spadek liczby turystów, co jeszcze bardziej spotęgowało straty w egipskiej turystyce wywołane rewolucją.
To zdjęcie zrobiłam 3 lutego 2011 roku, czyli w trakcie trwania protestów, w jednym z hoteli w Dahab. Pracownicy byli przeciwni obaleniu Moubaraka, ponieważ obawiali się utraty pracy w wyniku spadku liczby turystów przybywających do Egiptu. W tym roku, przebywając w Sharm, poczułam że niestety ich obawy byly uzasadnione. Ludzie są źli, ponieważ tracą pracę i nie mają środków na utrzymanie. Wydarzenia w Kairze czy zamieszki na stadionie w Port Saidzie byłyby nie do pomyślenia za Moubaraka. To za jego panowania turystyka w Egipcie rozkwitła. Źle pojęta wolność przeradza się w anarchię, na zasadzie psa spuszczonego z łańcucha, któremu nagle wszystko wolno.
Wg Polaków pracujących w Sharm, poziom bezpieczeństwa został drastycznie zmniejszony. Najbardziej widoczną oznaką są opuszczone posterunki Policji Turystycznej, która miała za zadanie czuwać nad bezpieczeństwem zagranicznych turystów. Uzbrojonych mundurowych można spotkać jedynie w okolicach ekskluzywnych centrów handlowych i bazarów. Coraz częściej dochodzi też do kradzieży, np. jeden z rezydentów polskiego biura podróży stracił 2500$.
Dopuki sytuacja społeczna i polityczna Egiptu nie zostanie unormowana, należy zachowywać wszelką ostrożność podczas pobytu w tym kraju, który przyciąga jak magnes ze względu na swoje liczne walory, jak starożytne zabytki, ciekawą kulturę, cudowne życie podwodne Morza Czerwonego i praktycznie zawsze pewną pogodę. Zapraszam zatem na krótką podróż po Sharm el Sheikh, a tych którzy tam byli- do wspomnień.
Kanal Sueski oraz podwodny park narodowy Ras Mohamed widoczne z okien samolotu.
Najbardziej reprezentacyjna dzielnica Sharm to Naama, nazwana tak od zatoki Morza Czerwonego, nad którą leży- Naama Bay. Luksusowe hotele, liczne obiekty gastronomiczne i pasaże handlowe przyciągają tu rzesze wymagających turystów.
Po tragicznych atakach rekinów na turystów przebywających w Sharm, mających miejsce w grudniu 2010 roku, wprowadzono obowiązek budowy wież obserwacyjnych i prowadzenia nadzoru nad kąpiącymi się turystami. Takie wieżyczki stanęły na plażach kurortu w odległości co 100 m.
Alf Leila Wa Leila Fantasia, Il Mercato, Soho, Old Market..... Markowe sklepy z ustalonymi, dość wysokimi cenami lub bazary z przyprawami, herbatą, alabastrem i najróżniejszymi pamiątkami, gdzie należy dość ostro się targować, zbijając cenę najmniej o połowę. "Choć, popacz, ja mam dobra cena", "taniej niż w Biedronce", "tanio że mucha nie siada", "herbatka u Tadka", "u mnie najlepsia cena".... takie zachęty słychać aż do znudzenia. Oczywiście pominęłam te niecenzuralne.
A oto dwa obrazki, które szczególnie skłaniają do reflekcji, ponieważ dotyczą sytuacji kobiet w krajach muzułmańskich. Na pierwszym widzimy rodzinę. Męża, który wyglądem nie różni się wiele od przeciętnego, europejskiego mężczyzny. Obok siedzi jego żona, kobieta której jedynym odsłoniętym fragmentem ciała jest malutki obszar wokół oczu. Obok kobiety beztrosko tańczy ok. 10-letnia córka tej pary. Jeszcze zbyt młoda, by zastanowić się nad swym przyszłym losem, ale wystarczy popatrzeć na matkę, by wiedzieć, co czeka tą dziewczynkę.
Obrazek drugi to Beduinka, siedząca na ziemi przy chodniku prowadzącym do centrum handlowego Il Mercato. Ma na imię Salma, a jej synek to Salim. Kobieta siedziała tam codziennie, sprzedając biżuterię. Pewnego dnia jej syn wyglądał na bardzo chorego, leżał owinięty kocem w matczynych objęciach. Był tak słaby, że nie miał siły podnieść głowy, bardzo płakał, prawdopodobnie miał gorączkę. Taki widok sprawił, że do głowy cisnęły się pytania- co powoduje, że ta kobieta siedzi codziennie na ziemi i usiłuje zarobić na życie, skoro Muzułmanki nie pracują lecz zajmują się domem ? Jak wielka musi być jej determinacja i jak ciężka sytuacja życiowa, że nawet choroba syna nie była wystarczającym argumentem do pozostania w domu ? Które europejskie dziecko chciałoby spędzać w ten sposób dzieciństwo, ślęcząć godzinami przy matce i wdychając spaliny z pobliskiej drogi ?..... Poprosiłam Salmę o zgodę na wykonanie jej zdjęcia dopiero przy czwartej wizycie na jej bazarku, obdarowując wcześniej jej synka owocami.
Meczet Al Musterfa to najpiękniejszy i największy meczet w Sharm el Sheikh, obowiązkowy punkt wszelkich wycieczek typu City Tour. Oczywiście niewierni nie mogą wejść do środka.
Otóż zafascynowały mnie ręcznie malowane obrazy dość dużych rozmiarów, które powstawały wprost na ulicy w ciągu zaledwie kilku godzin. Cena dla turysty- 100$.
Martwy żółw morski, który stanowił "ozdobę' sklepu z herbatami i przyprawami. Właściciel sklepu twierdził, że zwierzę zostało znalezione już martwe, ale nie brzmiało to przekonująco.
Tekst i zdjęcia - Olistka.
Z gościnnym udziałem - Joanna Redesiuk, Warszawa.
P.S.
Jedna z moich fotografii, publikowanych w TSK24 w artykule "Tryptyk egipski. Część III. Podwodny świat Morza Czerwonego" z dnia 12 lutego 2010 roku, zdobyła nagrodę specjalną za najlepsze zdjęcie podwodne w konkursie WWF "Pamiątka która nie krzywdzi". Konkurs był częścią akcji skierowanej do polskich turystów, która miała na celu zwiększenie świadomości problemu międzynarodowego handlu żywymi okazami i przedmiotami z nich wykonanymi. Ambasadorem Honorowym akcji była Pani Beata Pawlikowska.